Wstęp
Monitor przeznaczony do gier RTS i FPS? A czym taki sprzęt może różnić się od zwykłych, dostępnych od wielu miesięcy TN-ek z szybkimi matrycami 1–2 ms (nic to, że tylko przy przejściach szary do szarego)? No i czego oczekują od takiego monitora gracze?
Warto zacząć właśnie od oczekiwań. Gry to dynamicznie zmieniający się obraz (szczególnie w FPS-ach), zatem szybka, niesmużąca matryca to konieczność. Tyle tylko, że problemy z tzw. ghostingiem właściwie odeszły już do lamusa, bo obecnie nawet modele o lepszych pod względem jakości obrazu, ale wolniejszych matrycach VA sprawdzają się w wirtualnej rzeczywistości (przykładem często wybierany przez graczy Eizo Foris FS2331).
Szybkie matryce mają to do siebie, że gorzej radzą sobie z reprodukcją kolorów. Dla graczy nie powinna to być jednak wielka wada: w codziennym użytkowaniu ten mankament jest praktycznie niezauważalny, a w ferworze walki jego znaczenie spada jeszcze bardziej. Zresztą kolory najczęściej wcale nie są „sprane”, lecz – ze względu na zbyt wysoko ustawione jasność i kontrast – przejaskrawione. Częściowo to wina użytkowników: wiele osób lubi cukierkowe barwy i jasno świecący ekran.
Większe znaczenie dla graczy ma tzw. input lag, czyli opóźnienie, z jakim obraz z karty graficznej faktycznie pojawia się na ekranie monitora. Co prawda wartości te nie przekraczają ułamków sekundy, niemniej w strzelankach mogą decydować o życiu i śmierci postaci.
Dla niektórych graczy ważny jest też zestaw wejść wideo. O ile do podłączenia komputera wystarczy DVI (a nawet D-sub), to coraz częściej zwraca się uwagę na obecność HDMI. To zresztą bardzo praktyczne, bo wówczas do monitora, sprzętu w teorii komputerowego, można podłączyć konsolę, smartfon/tablet czy tuner telewizyjny. W tym ostatnim przypadku pewną przeszkodą mogą być kiepskie w monitorach z matrycą TN kąty widzenia w pionie, ale jeśli tylko pozycja względem ekranu pozostanie w granicach normy, obraz powinien być dobrze widoczny.
Jak w wymienione założenia wpisuje się BenQ RL2450HT? Całkiem nieźle. Jest oparty na szybkiej matrycy TN (2 ms w przejściach szary do szarego i 5 ms w typowym użytkowaniu) oraz wyposażony w złącza: D-sub, DVI i HDMI. Prawdziwą bronią BenQ mają być jednak trzy unikatowe funkcje:
- Black Equalizer – rozświetla ciemne sceny bez prześwietlania jasnych obszarów;
- tryb RTS – zaprojektowany we współpracy z popularnym klanem StarCrafta II StarTale, optymalizuje kontrast i kolory, aby wrogowie byli lepiej widoczni;
- Smart Scaling – inteligentne skalowanie obrazu, pozwalające wyświetlać na monitorze obraz o wielkości 19–23 cali i opcjonalnie dodatkowo go powiększać aż do momentu wypełnienia całej powierzchni ekranu.
A co z resztą parametrów technicznych? Jak pokazuje tabelka, nie różnią się one praktycznie niczym od tego, co zapewniają inne panele TN o przekątnej 24 cali i stosunku boków 16 : 9:
BenQ RL2450HT | |
---|---|
Wielkość matrycy | 24 cale |
Proporcje ekranu | 16 : 9 |
Rozdzielczość | 1920 × 1080 |
Typ panelu | TN LED |
Powłoka ekranu | matowa |
Powłoka obudowy | matowa |
Plamka | 0,276 mm |
Jasność | 250 cd/m2 |
Kontrast | statyczny – 1000 : 1, dynamiczny – 12 000 000 : 1 |
Kąty widzenia | 170/160 |
Czas reakcji | typowo – 5 ms, szary-szary – 2 ms |
Regulacja wysokości | tak |
Obracanie w płaszczyźnie pionowej | tak |
Złącza | D-sub, DVI, HDMI |
Liczba wyświetlanych kolorów | 16,7 mln |
Pobór mocy | 24 W (typowo) |
Wymiary | 571,4 × 516,9 × 149,9 mm |
Waga | 6,1 kg |
Sugerowana cena detaliczna RL2450HT wynosi 879 zł brutto (w internecie można go kupić o mniej więcej 10% taniej). Urządzenie objęte jest trzyletnią gwarancją producenta w systemie door-to-door.
Z zewnątrz
Na szczęście BenQ nie oszczędza na opakowaniach: RL2450HT sprzedawany jest w grubym pudełku, z którego sprzęt łatwo wyjąć. Oprócz monitora i kompletu kabli (VGA, DVI, zasilający) znajdują się w nim różne ulotki i skrócone instrukcje, a także płyta DVD ze sterownikami i pełnym podręcznikiem w PDF-ie.
Wyglądem RL2450HT przypomina urządzenia biznesowe bardziej niż większość produktów firmy, w których zwykle błyszczy się zarówno obudowa, jak i sama matryca, czemu towarzyszy brak mechanizmu regulacji wysokości i funkcji obracania w płaszczyźnie pionowej. Tym razem jest inaczej: powierzchnie są matowe i zastosowano mechanizm obracania i regulacji wysokości (a nawet obracania panelu w ograniczonym zakresie w lewo i prawo). Trzeba jednak przyznać, że RTS-owy BenQ wygląda mniej efektownie niż np. modele z serii EW. Cóż, coś za coś: jedni się ucieszą, inni – mniej. Nudę czarnej obudowy częściowo przełamuje modny w ostatnim czasie dodatek: czerwona obwódka, w tym przypadku umieszczona w górnej części podstawki. Ta ostatnia jest zresztą od spodu częściowo pokryta gumą, co zapobiega przypadkowemu przesuwaniu się monitora.
Zestaw złączy jest dość standardowy, co nie oznacza, że ubogi: D-sub, DVI, HDMI, wyjście słuchawkowe oraz wejście na kabel zasilający (zasilacz jest wbudowany). Raczej nie ma co narzekać na brak DisplayPortu czy koncentratora USB.
Menu ekranowe
Do sterowania monitorem służy sześć tradycyjnych przycisków umieszczonych na prawym boku, z których dolny pełni jedynie funkcję wyłącznika. Nie są w żaden sposób podpisane, ale nie jest to przeoczenie.
Brak opisów wynika z tego, że funkcje przycisków zmieniają się dynamicznie, a wiele z nich można wybrać samemu. Dlatego prawie zawsze po prawej obok właściwego menu pojawia się dodatkowy pasek z informacją o bieżącym działaniu.
Menu jest dostępne w wersji polskojęzycznej i całkiem miłe dla oka, ale ma pewne wady. Przede wszystkim nie reaguje od razu na wciśnięcie przycisku: trzeba odczekać jakieś pół sekundy, co bywa męczące. Co więcej, każda z sześciu głównych zakładek zawiera wiele dalszych opcji, przez co trzeba sporo się naklikać, aby zmienić jakikolwiek parametr. Ponadto ze względu na wspomniany dodatkowy pasek po prawej stronie OSD nie daje się przesunąć: zawsze znajduje się w prawym dolnym rogu ekranu. Na szczęście można zapisać trzy predefiniowane grupy ustawień, a później w miarę szybko się między nimi przełączać.
Kalibracja
Pora za pomocą redakcyjnego kolorymetru DataColor Spyder 3 Elite sprawdzić jakość wyświetlanego obrazu. Jak to zwykle bywa, ustawienia fabryczne (w tym przypadku tryb RTS) nie są najlepsze: brakuje przede wszystkim koloru czerwonego, a jasność jest zdecydowanie zbyt duża (100%). O ile takie parametry nieźle sprawdzają się w grach (w końcu tryb RTS to jeden z głównych atutów monitora), to w codziennej pracy szybko męczą wzrok, a czcionki są nieostre i mało kontrastowe. Jeśli chodzi o maksymalną luminancję, zmierzona wartość 246,1 cd/m2 nie odbiega zbytnio od oficjalnych 250 cd/m2. Zresztą monitor świeci na tyle mocno, że w nocy dałoby się pracować w ustawieniu 0%.
Poza włączonym domyślnie trybem RTS sprzęt zapewnia pięć innych, jednak w większości z nich jasność i kontrast są tak podkręcone, że obraz męczy wzrok i nie można mówić o równomiernym nasyceniu trzech podstawowych barw:
Z całej piątki najlepiej wypada tryb Eko, a niewiele ustępuje mu sRGB. My najlepsze parametry obrazu otrzymaliśmy po ustawieniu następujących wartości:
- jasność: 54
- kontrast: 44
- czerwony: 100
- niebieski: 91
- zielony: 92.
Pokrycie barw (tzw. gamut), jak na panel TN, jest nie najgorsze. Podobnie wartość parametru Delta E (określającego zniekształcenia obrazu), 0,3, jest w normie.
Jakość obrazu, podświetlenie, kąty widzenia
Jak na monitor TN, niezły jest poziom czerni, choć oczywiście odstaje od tego, co zapewniają panele IPS, a zwłaszcza VA. RL2450HT z powodzeniem może służyć do codziennego multimedialnego użytku czy nieprofesjonalnej obróbki grafiki. BenQ postawiło przede wszystkim na efektowność: bez kalibracji kolory są bardzo intensywne i cukierkowe, a ekran świeci mocno. Wszystko to wygląda ładnie, ale nienaturalnie i szybko męczy wzrok. Kontrast jest dość typowy dla monitorów o matrycy tego typu: około 500 : 1.
Choć RL2450HT jest podświetlany diodami LED, na równomierną jasność nie ma co liczyć. W typowej codziennej pracy odkształcenia w wysokości około 10% w stosunku do środka ekranu nie przeszkadzają, ale po głębszej analizie czarnego tła widać drobne różnice. Tyle tylko, że słabiej świecą przede wszystkim narożniki, a zwykle jest tak – również w przypadku filmów z czarnymi pasami u góry i dołu – że obraz wypełnia środek ekranu, więc w normalnym użytkowaniu trudno będzie dostrzec tę przypadłość. Poza tym w ferworze walki albo podczas oglądania filmu skupiamy się raczej na wyświetlanym obrazie, a nie na szukaniu nierówno świecących miejsc na ciemnym tle.
Kąty widzenia są typowe dla ekranów Twisted Nematic. Gdy patrzy się z boku, większych różnic nie widać, również obraz widziany z góry tylko nieznacznie zmienia barwy. Problem pojawia się wtedy, gdy trzeba spojrzeć na monitor od dołu: utrata kontrastu następuje wyjątkowo szybko. Co więcej, zjawisko to można dostrzec także wtedy, gdy ekran ustawiony jest nieco zbyt wysoko: wówczas odchylenie głowy choćby lekko w dół powoduje, że górna część matrycy wygląda gorzej od pozostałych.
Czas reakcji, input lag
BenQ podaje w danych technicznych dwa czasy reakcji: 5 ms (typowo) oraz 2 ms (przy przejściach z szarego do szarego). Obie te wartości są niewielkie i obraz nie powinien smużyć. Tak też jest w praktyce: zarówno podczas oglądania filmów, jak i grania trudno zauważyć jakiekolwiek ślady szybko zmieniających się obiektów. Potwierdza to tzw. test wyścigówki w popularnym programie Pixel Persistence Analyzer: obraz testowy był dobrze widoczny do wartości 10, a problemy zaczynały się dopiero od tempa 12.
Gorzej jest w przypadku tzw. input lagu, czyli opóźnienia, z jakim obraz z karty graficznej trafia do monitora: wynosi on 30 ms, czyli 0,03 sekundy. Niby niedużo, ale podczas grania w sieciowe strzelanki potrafi zrobić różnicę. Input lag to skądinąd przypadłość większości monitorów LCD, niemniej najszybsze w tej kategorii modele osiągają niewiele ponad 10 ms, a średnia to około 20 ms. BenQ plasuje się zatem w końcu stawki.
Funkcje dla graczy
A co z głośno reklamowanymi funkcjami dla graczy? Choć w niektórych materiałach prasowych pojawiały się informacje o trybach RTS i FPS, to w testowanym egzemplarzu RL2450HT próżno było szukać tego drugiego (a mieliśmy do dyspozycji wersję sklepową, nie demonstracyjną). Jedno jest pewne: tryb RTS nie nadaje się do pracy z tekstem (w tym przeglądania internetu), bo jasność i kontrast ustawione są tak, że czcionki są słabo widoczne, a bardzo jasny ekran męczy oczy nawet w słoneczny dzień (to zresztą przypadłość wszystkich trybów poza Eko i sRGB).
Czy wspomniany tryb rzeczywiście robi różnicę w grach, zwłaszcza w StarCrafcie II, wykorzystanym w kampanii reklamowej? Jak widać na poniższych zrzutach ekranowych, różnica po włączeniu funkcji Black Equalizer jest zauważalna gołym okiem, tyle że jak można było się spodziewać, dość podobne efekty można uzyskać, zwiększając jasność i kontrast ręcznie (choć wtedy trzeba regulować dwa parametry). Tak jak obiecuje producent, ciemne miejsca stają się wówczas znacznie lepiej widoczne, ale jednocześnie kolory robią się nienaturalne, a obraz – zbyt jasny i męczący. Co więcej, choć działanie funkcji Black Equalizer można zmieniać w zakresie 0–15, to różnice widać w zasadzie tylko po przesunięciu wskaźnika z 0 na 1 i vice versa. Jak widać na poniższym obrazku, funkcja wyrównywania czerni wcale nie ogranicza się do tego jednego koloru: jaśniejszy staje się cały ekran. Trudno się zresztą dziwić: opracowanie układu, który wyszukiwałby na obrazie piksele o określonej jasności i zwiększał tę jasność, byłoby bardzo kosztowne, choć technicznie możliwe.
Zbliżone rezultaty daje również włączenie kontrastu dynamicznego, wtedy jednak tracimy kontrolę nad jasnością i kontrastem. Monitor nie ma wbudowanego czujnika światła, więc wątpliwe, aby automatycznie dopasowywał się do warunków oświetleniowych.
Oczywiście, opisane funkcje działają też w innych grach, nie tylko strategicznych. Jak pisaliśmy, do czytania PCLab.pl tryb RTS nie nadaje się, ale do rozegrania meczu w Pro Evolution Soccer czy obejrzenia filmu – tak, o ile komuś zależy nam na przejaskrawionych kolorach i jasno świecącym ekranie. Dopiero wtedy bowiem czerń wygląda tak, jak sugerują nazwy trybów wyrównywania czerni oraz kontrastu dynamicznego (który też w dużej mierze jest oparty na dodawaniu głębi tej barwie).
Inną, rzekomo rewolucyjną funkcją jest zmiana trybu obrazu połączona z jego „inteligentnym” skalowaniem (Smart Scaling). Pozwala to wyświetlać obraz np. w rozdzielczości 1024 × 768 na emulowanym monitorze o wielkości: 17, 19, 21, 22 lub 23 cali, a tym samym wybierać pomiędzy formatami: 4 : 3, 16 : 10 i najpopularniejszym obecnie 16 : 9. Gdyby komuś przeszkadzały otaczające taki obraz czarne paski (w końcu 800 × 600 na wirtualnych 17 calach nie zajmuje całego ekranu, za to piksele nie są skalowane, dzięki czemu obraz jest dobrej jakości), to dzięki funkcji „inteligentnego” skalowania będzie mógł je dowolnie zmniejszyć, choć wówczas obraz będzie interpolowany, a niektóre piksele – dublowane (plamka zostanie sztucznie zwiększona), przez co jakość obniży się.
Wykresy – kontrast, czerń, podświetlenie, Delta E
Wykresy – pobór mocy
Pomiary przeprowadziliśmy z użyciem redakcyjnego miernika Voltcraft Energy Logger 4000. Wyniki pokazują, że RL2450HT to bardzo energooszczędne urządzenie.
Podsumowanie
Jaki zatem jest BenQ RL2450HT? Raczej nie taki, jak reklamuje go producent. Oczywiście, dzięki naprawdę szybkiej matrycy to bardzo dobry monitor do gier, ale już głośno reklamowane funkcje: tryb RTS oraz mechanizmy Black Equalizer i Smart Scaling, są przereklamowane; zbliżone efekty można uzyskać w większości innych monitorów, odpowiednio zmieniając niektóre ustawienia.
Nie oznacza to jednak, że poza ekranem pozbawionym smużenia RL240HT nie ma zalet, wręcz przeciwnie: ma ich sporo. Przede wszystkim wygoda użytkowania, jak na monitor z matrycą TN, jest bardzo duża: można regulować wysokość, obracać wyświetlacz w każdej płaszczyźnie, a sama obudowa jest matowa. Nieco mniej wygodna jest obsługa menu, ale po dłuższej chwili i ten element można opanować.
Miłośnikom gier komputerowych doskwierać może spory input lag: 30 ms w niektórych przypadkach okaże się zbyt dużą wartością (najlepsze modele są blisko trzy razy szybsze). Innym mankamentem, typowym dla wszystkich monitorów z matrycą TN, są słabe kąty widzenia w pionie.
Sugerowana cena detaliczna testowanego monitora wynosi 879 zł brutto i choć w internecie można kupić go o mniej więcej 10% taniej, to wciąż niemało. W tej cenie można znaleźć sporo modeli o matrycach VA lub IPS, które zapewniają lepsze kolory i kąty widzenia, ale przez dłuższy czas reakcji gorzej sprawdzają się w grach. Za mniej więcej 900 zł można dostać także 27-calowy model firmy AOC (wyróżniony niedawno naszą rekomendacją), który również ma szybką matrycę TN, choć aby rozjaśnić ciemne miejsca w grach, trzeba będzie nieco więcej pogrzebać w menu ekranowym (z drugiej strony obsługuje się je szybciej niż w BenQ). Należy jednak pamiętać, że w zamian za trzy dodatkowe cale trzeba pogodzić się z brakiem mechanizmu obracania w płaszczyźnie pionowej i regulacji wysokości.
Jednak ktoś, kto z jakiegoś powodu nie potrzebuje lepszej lub większej matrycy, może wybrać inny 24-calowiec o matrycy TN. Wiele takich modeli w swojej ofercie ma choćby BenQ. W ten sposób można zaoszczędzić 200–300 zł, a traci się niewiele – głównie możliwość regulacji położenia ekranu.
Do testów dostarczył: X-Kom
Cena w dniu publikacji (z VAT): 879 zł