Od razu widać, że Transformer Prime, bo tak właśnie nazywa się następca Transformera, przeszedł mocną terapię odchudzająco-wzmacniającą. Plastik o bardzo ciekawej fakturze zamieniono na aluminium, w którym „wyrzeźbiono” koliste, koncentryczne wzory. Tył jest wykonany z jednego kawałka metalu, bez jakichkolwiek plastikowych wstawek w okolicy wbudowanych anten. W ten sposób tablet Asusa upodobnił się do notebooków serii UX tej samej firmy i wygląda zdecydowanie lepiej od poprzednika, choć tamten też nam się podobał. Tym bardziej że zmianie materiału towarzyszy odchudzenie obudowy i zmniejszenie masy urządzenia, dzięki czemu nowy Transformer nie ma się czego wstydzić pod tym względem w porównaniu z iPadem 2 czy Galaxy Tabem 10.1. Zaryzykujemy stwierdzenie, że Transformer Prime jest śliczny, choć to, oczywiście, kwestia gustu. A że przy tym jest lekki, smukły i wytrzymały... Projektanci innych firm mają się na czym uczyć.
Tył nie jest zupełnie gładki. Projektanci musieli wygospodarować miejsce dla aparatu z towarzyszącą mu diodą oraz dla głośników. Aparat znalazł się w standardowym dla tabletów miejscu, ale głośniki rozmieszczono w trochę „ipadowy” sposób, co w tym przypadku wcale nie jest pochwałą. W pierwszym Transformerze głośniki są schowane w ramce po dwóch stronach ekranu, dzięki czemu w czasie oglądania filmów czy słuchania muzyki dźwięk jest bardziej przestrzenny i da się stworzyć sensowną scenę stereo. W Transformerze Prime głośniki (ponoć dwa) nie trafiły w dwa miejsca obudowy, a w jedno (jak w iPadzie), przez co w trakcie oglądania filmu dźwięk sprawia wrażenie, jak gdyby dochodził z prawej strony. Poza tym bardzo często zasłania się je dłonią, co dodatkowo pogarsza doznania. Krótko mówiąc, drobny krok wstecz w porównaniu z pierwowzorem. Na szczęście jedyny.
Asus kontynuuje dobrą tradycję umieszczania w swoich tabletach wyjścia HDMI (tym razem w wersji mikro, na lewej krawędzi urządzenia) i czytnika kart microSD (również na lewej krawędzi). Poza tym na obudowie znalazł się standardowy zestaw przycisków, czyli przyciski regulacji głośności w górnej części lewej krawędzi i wyłącznik po lewej stronie górnej. Są one łatwo dostępne i mają odpowiednio dobrany skok, czyli są takie, jakie być powinny. Na dolną krawędź trafiło płaskie, długie gniazdo, do którego podłącza się specjalny kabel USB służący do ładowania sprzętu i transferu danych.
Reasumując, Transformer Prime jest świetnie wykonanym i bardzo ładnym gadżetem, z którego korzysta się z przyjemnością i na którego tle konkurencja wygląda blado i nieciekawie. Gdyby nie zupełnie nietrafione rozmieszczenie głośników i łatwość pozostawiania odcisków palców na szczotkowanym aluminium, mielibyśmy do czynienia z tabletowym ideałem (choć niektórzy pewnie woleliby trochę węższe ramki). A tak jest jeszcze co poprawić w Transformerze 3 ;)
...i jego nowy dok
Nowa stacja dokująca w praktyce nie różni się zbytnio pod względem funkcjonalności od tej, którą można było kupić z pierwszym Transformerem. Zmiany dotknęły głównie jej wyglądu, który został dostosowany do wzornictwa Prime'a. Obudowa doku jest więc wykonana z tego samego, szczotkowanego aluminium, które pozwoliło przy okazji zmniejszyć grubość konstrukcji. System zapinania wygląda identycznie jak w poprzedniku i jest oparty na metalowym zawiasie, w którym znajdują się dwa zatrzaski zwalniane suwakiem. Zarysowaniu obudowy tabletu w czasie mocowania go do stacji zapobiega delikatna wyściółka. Całość trzyma się pewnie, a zawias stawia na tyle duży opór, że ekran nie opada pod wpływem wstrząsów.
Układ i budowa klawiszy nie zmieniły się – i dobrze, bo często lepsze jest wrogiem dobrego, a płaskie i wyraźnie od siebie oddzielone klawisze Transformera działają jak należy i choć całość nie jest specjalnie duża, to po krótkim czasie pisze się bardzo wygodnie i szybko. Za pomocą prawego Alta można bez problemu wstawiać polskie znaki narodowe, a górny rząd klawiszy, który w zwykłych klawiaturach jest wypełniony funkcyjnymi, służy do szybkiego włączania i wyłączania różnych funkcji urządzenia. Aby zapewnić w pełni „netbookowe” wrażenia, dodano nawet panel dotykowy i dwa przyciski „myszki”. Po lekkim dotknięciu go na ekranie pojawia się wskaźnik, który pozwala całkowicie zignorować to, że tablet ma ekran dotykowy. Raczej nie korzysta się z niego zbyt często, ale czasem przydaje się do bardziej precyzyjnych czynności, na przykład do zaznaczania tekstu.
Na prawej ściance doku umieszczono czytnik kart SD i port USB, do którego można podłączyć wiele ciekawych urządzeń, a to dzięki temu, że Android został wyposażony w całkiem sporą bazę sterowników (system bez problemu wykrywał różne moduły pamięci USB, dyski przenośne, niektóre modemy USB, kontrolery gier, aparaty fotograficzne itp.). W porównaniu z pierwszym „transformerodokiem” ubył jeden port USB. Trochę szkoda, bo z tego powodu nie będzie możliwe jednoczesne korzystanie z modemu USB i przenośnej pamięci, a boli to tym bardziej, że Asus nie planuje wersji Prime'a z wbudowanym modułem 3G czy też LTE.
Całość wygląda naprawdę smakowicie i spisuje się bez zarzutu. W przypadku pierwszego Transformera odnieśliśmy wrażenie, że połączenie tablet plus dok jest trochę zbyt grube i ciężkie w porównaniu z netbookami, ale tym razem nie mamy podobnych zastrzeżeń.
Lodowa Kanapka w pełnej okazałości
Najnowsza wersja Androida jest oznaczona cyfrą 4 i nazywa się Ice Cream Sandwich (ang. 'lodowa kanapka'). Głównym zadaniem tego wydania jest ujednolicenie systemu i usunięcie sztucznie stworzonego podziału na odmianę tabletową i smartfonową. W praktyce oznacza to, że o ile zmiany w stosunku do Androida 2.3 są dla użytkowników telefonów gigantyczne, o tyle zmiany w porównaniu z Androidem 3 z punktu widzenia osób korzystających z „androidotabletów” są zaledwie kosmetyczne.
Na głównym ekranie domowym zmieniono bardzo niewiele. Występują tu niewielkie różnice w wyglądzie ikonek, sposobie podświetlenia aktywowanych przycisków znajdujących się na dolnym pasku systemowym, animacjach i przejściach między oknami. Nic wielkiego, ale wystarczyło, aby całość wydała się odrobinę odświeżona.
Fajnym dodatkiem jest możliwość tworzenia „folderów” skrótów znajdujących się na pulpicie: wystarczy przeciągnąć jedną ikonkę na drugą, aby utworzyła się grupa, którą można dowolnie nazwać. Szkoda, że podobnej zmiany nie wprowadzono w liście aplikacji, która nadal może wyświetlać swoje pozycje tylko w porządku alfabetycznym i bez jakiegokolwiek grupowania.
Kilka ciekawostek znajduje się w menu powiadomień i ustawień, choć niekoniecznie wiążą się one z Androidem 4.0, bardziej z Tegrą 3 i Prime'em samym w sobie. Pojawiło się tam kilka dodatkowych przycisków. Obok standardowych przełączników zarządzających Wi-Fi, Bluetoothem i automatycznym obracaniem ekranu umieszczono trzy przyciski włączające wybrany profil energetyczny systemu: nastawiony na maksymalną energooszczędność, zrównoważony lub zapewniający maksymalną wydajność. Skojarzenia z notebookami, w których podobne rozwiązania stosuje się od lat, są jak najbardziej wskazane. Co one zmieniają? Tryb „normalny”, wykorzystuje pełny potencjał procesora, pozwalając mu na podbicie zegara do 1,4 GHz, gdy jest obciążony tylko jeden rdzeń, i do 1,3 GHz, gdy zajętych rdzeni jest więcej. Tryb „zrównoważony” blokuje zegar na poziomie 1,2 GHz i znacznie mniej „agresywnie” korzysta z najszybszego taktowania. Tryb „oszczędzania energii” blokuje zegar na poziomie 1 GHz, gdy obciążony jest jeden rdzeń lub dwa, 760 MHz, gdy zajęte są trzy, i 620 MHz, gdy w użyciu są wszystkie cztery. Poza tym ten najbardziej energooszczędny tryb zmniejsza kontrast ekranu. My przeważnie korzystaliśmy z trybu zrównoważonego.
Kilka usprawnień dotyczy panelu ustawień systemu: różne opcje są teraz lepiej pogrupowane, doszedł przydatny monitor transferu danych oraz szereg dodatkowych opcji dla twórców oprogramowania, na przykład wykres obciążenia procesora, pogląd działania czujników dotyku i kilka innych przydatnych rzeczy, spośród których warto wymienić możliwość wymuszenia na wszystkich programach, aby korzystały z opcji akcelerowania interfejsu przez układ graficzny urządzenia.
Przeglądarka internetowa otrzymała łatwo dostępny przełącznik, pozwalający wybrać, czy mają być wyświetlane wersje przenośne stron czy pełne, oraz garść innych mniej lub bardziej przydatnych opcji.
Wyraźnie więc widać, że jest to wersja systemu przeznaczona przede wszystkim do smartfonów, a użytkownicy tabletów muszą się cieszyć z tego, że „Lodowa Kanapka” to po prostu bardziej dopracowany „Plaster Miodu” (czyli Honeycomb, tj. Android 3). Po przeprowadzeniu aktualizacji zauważyliśmy znaczną poprawę stabilności systemu: wcześniej zdarzało się, że zawiesiła się przeglądarka lub inny program, później takie problemy już nie występowały. Za to pojawiły się inne, z kompatybilnością, które towarzyszą każdemu większemu wydaniu Androida, ale w ciągu kilku tygodni wszystkie ważniejsze narzędzia powinny dostać odpowiednie łatki, które naprawią niedociągnięcia.
Dane techniczne
Transformer Prime nie zaliczył jedynie sesji odchudzającej: widać też wyraźnie, że odwiedził kilka razy siłownię, bo wydajność jest znacznie większa. Jest też pierwszym tabletem na rynku z czterordzeniowym procesorem – pod jego aluminiową obudową skrywa się Tegra 3. Wiele osób zapewne teraz zapyta się w myślach, po co cztery rdzenie w czymś takim. Czy to faktycznie coś daje? Czy nie odbije się to negatywnie na czasie działania? O tym wszystkim piszemy na dalszych stronach.
Asus Eee Pad Transformer | Asus Eee Pad Transformer Prime | |
---|---|---|
System operacyjny | Android 3.2/4 (aktualizacja w lutym) | Android 4.0.3 |
Wymiary | 271 × 171 × 13 mm | 263,3 × 180,8 × 8,3 mm |
Masa | 680 g | 586 g |
Przekątna ekranu | 10,1 cala, IPS | 10,1 cala, IPS |
Rozdzielczość ekranu | 1280×800 | 1280×800 |
Pojemność akumulatora | ~6800 mAh | ~6800 mAh |
SoC | Nvidia Tegra 2, 2 × 1 GHz | Nvidia Tegra 3, 4 × 1,3 GHz |
GPU | Nvidia Tegra 2 | Nvidia Tegra 3 |
RAM | 1 GB | 1 GB |
Pamięć wbudowana | 16 GB lub 32 GB | 32 lub 64 GB |
Dodatkowe karty pamięci | microSDHC, SD (po podłączeniu stacji dokującej) | microSDHC, SD (po podłączeniu stacji dokującej) |
Aparat | 5 MP z tyłu, autofokus, 1,2 MP z przodu | 8 MP z tyłu, autofokus, dioda LED, 1,2 MP z przodu |
Wyświetlacz
W Primie wykorzystano wyświetlacz, który producent nazwał Super IPS+. Jest to rozwinięcie techniki wykorzystanej w pierwowzorze: dopisek Super oraz znak plusa oznaczają w praktyce znacznie zwiększoną maksymalną jasność. Co ciekawe, standardowy suwak zmiany siły podświetlenia ma ograniczony zakres regulacji: maksymalną dostępną jasność uzyskuje się dopiero po wciśnięciu przełącznika Super IPS+ Mode. Widocznie w ten sposób Asus chciał ograniczyć możliwość przypadkowego ustawienia zbyt mocnego podświetlenia albo po prostu taki przełącznik zastosowano na zasadzie: „My mamy Super IPS, a wy zwykły” ;) Generalnie nie są to czcze przechwałki: po aktywowaniu tego trybu ekran staje się bardzo, bardzo jasny i niestraszne mu mocno świecące słońce. Wszystkie inne ważne parametry matrycy również są na wysokim poziomie. Kolorystyka obrazu jest bardzo neutralna, czyli nie tak „przekoloryzowana” jak w amoledach Samsunga, co może znaleźć zarówno zwolenników, jak i przeciwników – wszystko zależy od upodobań. Krótko mówiąc, ekran Transformera Prime to absolutnie najlepsza półka. Asus nawet zapowiedział na targach CES wersję tabletu z wyświetlaczem o rozdzielczości 1920 × 1200.
Minimalna jasność ekranu | Maksymalna jasność ekranu | Tryb Super IPS+ | |
---|---|---|---|
Luminancja bieli | 16 nt | 328 nt | 552 nt |
Punkt bieli | 6180 K | 6370 K | 6480 K |
Pomiary ekranu wykonaliśmy z wykorzystaniem kalibratora X-Rite i1Display Pro dostarczonego przez:
Akumulator
Nvidia przed wprowadzeniem Tegry 3 zapewniała, że dodatkowe rdzenie nie spowodują skrócenia czasu działania urządzeń, a wręcz przyczynią się do wydłużenia go. Pomóc w tym miał dodatkowy rdzeń oraz sprytne rozdzielanie pracy pomiędzy wszystkie jądra procesora, dzięki czemu miało być możliwe utrzymywanie niewielkich częstotliwości zegarów taktujących i niskiego napięcia zasilającego całego układu. Okazało się, że te wszystkie obietnice zostały spełnione. Prime, który ma akumulator o podobnej pojemności co poprzednik, w najgorszym razie będzie działał po naładowaniu tyle samo co pierwszy Transformer. Z naszych testów wynika, że nowszy tablet Asusa pozwala nieco dłużej przeglądać sieć i o ponad dwie godziny dłużej oglądać film. Stacja dokująca poprawia te wyniki o mniej więcej 60%.
Warto zwrócić uwagę na to, że przedstawione rezultaty zostały uzyskane, gdy tablet działał w zrównoważonym trybie zarządzania energią; aktywowanie trybu wysokiej wydajności spowoduje, że trzeba będzie zacząć szukać gniazdka kilkadziesiąt minut wcześniej, a w trybie oszczędzania energii – kilkadziesiąt minut później. Przy maksymalnym oszczędzaniu energii (minimalna jasność ekranu, włączony tryb „oszczędny”, wyłączone Wi-Fi i synchronizacja danych) i po podłączeniu stacji dokującej można sobie urządzić ponaddwudziestogodzinny seans filmowy (to tak, jakby obejrzeć ciągiem sześć części Gwiezdnych wojen i trzy Władcy pierścieni). To robi wrażenie.
Poprawa energooszczędności urządzenia w porównaniu z jego pierwszą generacją jest naprawdę odczuwalna. Przy normalnym, codziennym użytkowaniu (trochę poczty, trochę przeglądania internetu, odrobina grania) pierwszego Transformera trzeba było ładować co kilka dni. Teraz można to robić zdecydowanie rzadziej, co wskazuje na to, że rdzeń towarzyszący Tegry 3 i wszystkie dodatkowe bramki energetyczne działają tak, jak powinny, dzięki czemu udało się znacznie zredukować pobór energii w spoczynku. Prime w praktyce pozwala też dłużej grać. Ponieważ we wszystkich aplikacjach 3D w wersji na Androida jest wymuszana synchronizacja pionowa, procesor i układ graficzny nigdy nie działają na pełnych obrotach. Dzięki sporemu zapasowi mocy, jaki zapewniają dodatkowe rdzenie, jest możliwe spowolnienie zegarów i zmniejszenie napięć zasilających procesor, co skutkuje niższym poborem energii. Krótko mówiąc, poprzedni Transformer nie dałby rady zapewnić kilkunastu godzin ciągłego grania we Fruit Ninja, Angry Birds i inne androidowe gry (także te bardziej wymagające, jak Dungeon Defenders), a Prime daje radę i na koniec dnia ma jeszcze lekki zapas energii.
Aparat, kamera, multimedia
Transformer Prime może się też pochwalić aparatem fotograficznym, który nie jest do kitu (co wcale nie jest takie oczywiste w przypadku tabletów, nawet tych z najlepszej półki). Ośmiomegapikselowa matryca wspomagana niewielką diodą LED spisuje się całkiem nieźle. Szczególnie zaskakuje spora szczegółowość i dobra kontrola szumów. Trochę rozczarowuje jedynie to, że zdjęciom brakuje życia – odrobinę lepszego kontrastu i bardziej dynamicznej kolorystyki. Innymi słowy, obraz wygląda poprawnie i neutralnie, ale niekoniecznie ciekawie i przyjemnie.
Oprogramowanie sterujące aparatem w czwartej pełnej wersji Androida przeszło lekkie naciąganie zmarszczek, aby interfejs zgrywał się z odświeżonym wyglądem reszty systemu. Liczba ustawień aparatu nie zachwyca bogactwem, ale tego, co najważniejsze (korekcja ekspozycji, opcja zmiany ISO), nie brakuje.
Funkcja filmowania również jest dopracowana. Maksymalna rozdzielczość obrazu to 1920 × 1080, a materiał ma wtedy przepływność aż 20 Mb/s, czyli sporo większą niż w jakimkolwiek smartfonie czy tablecie z kamerą 1080p. Efekt jest bardzo dobry: obraz ma naprawdę dużo szczegółów, szumy są należycie kontrolowane, nie ma problemów z płynnością nawet przy szybkim ruchu i gorszym oświetleniu. Do tego cały czas podczas nagrywania działa autofokus. Szkoda tylko, że i tak raczej mało kto rejestruje wideo i fotografuje nieporęcznym tabletem.
Multimedia
Czasy narzekania na kompatybilność tabletów z Tegrą i formatów wideo już minęły. Tegra 3 obsługuje co trzeba we wzorcowy sposób i nowy Transformer Prime poradził sobie bez żadnego problemu ze wszystkimi filmami, z którymi miał problem jego poprzednik („klatkowanie”, przyspieszanie odtwarzania, problemy z synchronizacją dźwięku itp.). Prime umie odtworzyć praktycznie wszystko i system ma od razu zintegrowaną obsługę plików MKV, co w połączeniu z bardziej zaawansowanymi odtwarzaczami multimediów dostępnymi na Android Market sprawiło, że nie znaleźliśmy w swojej kolekcji filmu, który w ogóle nie dałby się obejrzeć albo wywołałby inne problemy. Całość uzupełnia wyjście mikro-HDMI, dzięki któremu można wyświetlić film na większym ekranie. Pozostała tylko jedna kwestia: jak przerzucić te wszystkie filmy 1080p do pamięci urządzenia. Wbudowana pamięć tabletów nie należy do najszybszych (góra kilkanaście megabajtów na sekundę podczas zapisu), tak jak i transfer przez port USB 2.0. Skopiowanie kilku–kilkunastogigabajtowego pliku z filmem trwa wieki. Jedyne sensowne wyjście to skorzystanie z pendrajwa USB 3.0 i odtwarzanie wideo na tablecie bez kopiowania plików do pamięci.
Oprogramowanie służące do odtwarzania muzyki i filmów wygląda tak samo jak w Androidzie 3 i ma taką samą funkcjonalność, więc nikt nie powinien poczuć się zagubiony, tym bardziej że raczej nie ma za bardzo czego tutaj poprawiać: odtwarzacz muzyki świetnie integruje się z resztą interfejsu systemu, bez problemu obsługuje pliki FLAC i udostępnia bardzo dobry korektor. Czego chcieć więcej? Dobrej jakości dźwięku. W Primie jest ona przyzwoita. Brakuje odrobinę dynamiki i separacja instrumentów mogłaby być lepsza, ale nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z odsłuchu ulubionych utworów.
Testy wydajności
Wiecie już, że Tegra 3 poprawia czas działania i ma znacznie poprawiony dekoder wideo, i pewnie domyślacie się, że jest wydajna. Jak wydajna, jak wypada na tle konkurencji i... czy coś nam to faktycznie daje?
Wzrost wydajności układu graficznego w porównaniu z Tegrą 2 jest ogromny: Tegra 3 w niektórych testach 3D jest nawet trzykrotnie szybsza od poprzednika. Tak duże zwiększenie mocy obliczeniowej pozwala wyprzedzić poprzedniego lidera, czyli układ Exynos montowany w najmocniejszych urządzeniach Samsunga. Trudno dokładnie powiedzieć o ile, bo w wielu testach synchronizacja pionowa zaniża wyniki. Kiedy jednak nie jest ona problemem (na przykład w BaseMarku czy w teście Offscreen GLBenchmarka), Tegra 3 umie wycisnąć nawet kilkadziesiąt procent więcej klatek na sekundę. Zalety nie są widoczne jedynie w grach (a mówiąc dokładniej: przyszłych grach, które wykorzystają potencjał tegorocznych procesorów mobilnych). Mocniejszy GPU przysłużył się do poprawy płynności systemu. Trzeba pamiętać o tym, że większość interfejsu Androida 3 i 4 jest wspomagana przez układ graficzny i że te wszystkie przejścia, półprzezroczystości, podświetlenia i animacje sporo wymagają od sprzętu. Tegra 2 nie zapewniała odpowiedniej wydajności, dlatego system pomimo kolejnych aktualizacji nie działał tak szybko, jak powinien. Tercet w składzie: Transformer Prime, Tegra 3 i Android 4 ostatecznie radzi sobie z tym problemem – lepiej późno niż wcale. Na dodatek widać lekką poprawę szybkości renderowania stron przy przewijaniu, pomniejszaniu i powiększaniu ich zawartości (co też zależy od GPU): efekt jest teraz praktycznie natychmiastowy i charakterystyczna szachownica jest widoczna dużo rzadziej i krócej. Poza tym taki skok w szybkości wykonywania obliczeń był konieczny, aby dało się wprowadzić tablety z ekranami o rozdzielczości „Full HD” i większej, bo poprzednia generacja układów graficznych ledwie sobie radziła z rozdzielczością HD.
A co z procesorem? Wspominaliśmy już, że dodatkowe rdzenie mają pewien wpływ na poprawę energooszczędności całego układu. I w sumie na tym kończą się w tym momencie praktyczne i widoczne zalety. Testy procesora zaczynają strajkować i już nie chcą się tak dobrze skalować. Szybkość ładowania stron internetowych jest praktycznie taka sama jak w poprzednim Transformerze. Ogólnie rzecz biorąc, w typowych zastosowaniach nie widać zalet czterordzeniowości. Oczywiście, można się dopatrzyć różnych niuansów, szczególnie gdy w grę wchodzi wielozadaniowość albo strony z dużą ilością Flasha. W takich sytuacjach wygoda użytkowania jest odczuwalnie lepsza, ale to i tak trochę za mało, aby uzasadnić cały ten szum wokół Tegry 3. Jednak wszystko przed nami. Wiele zależy od tego, jak będą się rozwijały gry przeznaczone na platformy tego typu, i od... systemu Windows 8. Jeśli jego wersja dostosowana do procesorów ARM okaże się sukcesem, to prawdopodobnie nie zabraknie też „poważnych” narzędzi, które z radością wykorzystają każdy dodatkowy rdzeń. Wszystko to przypomina trochę rynek procesorów w komputerach stacjonarnych: tam też sprzęt w dużej mierze wyprzedził oprogramowanie. Ciekawe tylko, ile będziemy musieli czekać w tym przypadku i... czy w ogóle się doczekamy.
Podsumowanie
Podsumować testy Transformera Prime jest bardzo prosto i nie ma się nad czym specjalnie rozpisywać: w tym momencie jest to najlepszy tablet z Androidem na rynku. Wyjąwszy nietrafione rozmieszczenie głośników Prime nie ma wad i jest lepszy od poprzednika pod każdym względem. Po prostu zostało poprawione wszystko, co mogło zostać poprawione. To się nazywa postęp. Miło też widzieć, że Tegra 3 zapewnia wymierne korzyści użytkownikom i większość obietnic Nvidii została spełniona, jakkolwiek nieprawdopodobnie by brzmiały. Najnowsza wersja Androida nie przynosi zbyt wielu zmian w dziedzinie urządzeń tego typu, ale dodatkowe szlify i poprawa stabilności to zawsze jest coś, co przyjmujemy z otwartymi rękoma.
Pozostaje kwestia ceny. Wersja z 32 GB pamięci kosztuje 2300 zł, czyli około 400 zł więcej od poprzednika z tą samą ilością i dokładnie tyle samo co porównywalny iPad 2. Stacja dokująca to dalsze 400 zł. Cena nie jest więc na szczęście wzięta z kosmosu i wydaje się konkurencyjna: trzeba zapłacić więcej niż za androidowe urządzenia „poprzedniej generacji”, ale też dostaje się więcej. No i w końcu powstało coś, co naprawdę może rywalizować z iPadem 2 (szkoda tylko, że na horyzoncie widnieje już iPad 3 ;)). Oczywiście, jest jeszcze druga strona medalu, którą dostrzegą „tabletosceptycy”: o ile cena faktycznie nie jest wygórowana w porównaniu z rywalami, to nie da się zaprzeczyć, że 2700 zł za netbook z dotykową matrycą IPS to trochę dużo. Praktyka jednak pokazuje, że nie brakuje osób, które są gotowe tyle zapłacić za dużą wygodę użytkowania (w tym obsługi multimediów), jaką zapewniają tablety. Dla nich Transformer Prime jest sprzętem marzeń.
Na koniec uwaga. Wygląda na to, że Asus ma spore problemy z kontrolą jakości w swoich tabletach. W sieci można znaleźć sporo wpisów na temat problemów z GPS-em, Wi-Fi, aktualizacjami i martwymi pikselami w nowym Transformerze. Odsetek wadliwych urządzeń wygląda na duży, co wskazuje na to, że komuś bardzo zależało na tym, aby koniecznie zdążyć z przedświątecznymi dostawami do sklepów, a jak wiadomo, pośpiech z reguły nie popłaca. Później wyprodukowane egzemplarze są mniej kłopotliwe. Lepiej szybko sprawdzić, czy kupiony sprzęt nie ma którejś z tych usterek, i w razie czego skorzystać z gwarancji.
Do testów dostarczył: ASUS
Cena w dniu publikacji (z VAT): 2700 zł