Od razu widać, że Transformer Prime, bo tak właśnie nazywa się następca Transformera, przeszedł mocną terapię odchudzająco-wzmacniającą. Plastik o bardzo ciekawej fakturze zamieniono na aluminium, w którym „wyrzeźbiono” koliste, koncentryczne wzory. Tył jest wykonany z jednego kawałka metalu, bez jakichkolwiek plastikowych wstawek w okolicy wbudowanych anten. W ten sposób tablet Asusa upodobnił się do notebooków serii UX tej samej firmy i wygląda zdecydowanie lepiej od poprzednika, choć tamten też nam się podobał. Tym bardziej że zmianie materiału towarzyszy odchudzenie obudowy i zmniejszenie masy urządzenia, dzięki czemu nowy Transformer nie ma się czego wstydzić pod tym względem w porównaniu z iPadem 2 czy Galaxy Tabem 10.1. Zaryzykujemy stwierdzenie, że Transformer Prime jest śliczny, choć to, oczywiście, kwestia gustu. A że przy tym jest lekki, smukły i wytrzymały... Projektanci innych firm mają się na czym uczyć.

Tył nie jest zupełnie gładki. Projektanci musieli wygospodarować miejsce dla aparatu z towarzyszącą mu diodą oraz dla głośników. Aparat znalazł się w standardowym dla tabletów miejscu, ale głośniki rozmieszczono w trochę „ipadowy” sposób, co w tym przypadku wcale nie jest pochwałą. W pierwszym Transformerze głośniki są schowane w ramce po dwóch stronach ekranu, dzięki czemu w czasie oglądania filmów czy słuchania muzyki dźwięk jest bardziej przestrzenny i da się stworzyć sensowną scenę stereo. W Transformerze Prime głośniki (ponoć dwa) nie trafiły w dwa miejsca obudowy, a w jedno (jak w iPadzie), przez co w trakcie oglądania filmu dźwięk sprawia wrażenie, jak gdyby dochodził z prawej strony. Poza tym bardzo często zasłania się je dłonią, co dodatkowo pogarsza doznania. Krótko mówiąc, drobny krok wstecz w porównaniu z pierwowzorem. Na szczęście jedyny.