Wprowadzenie
Wybór LGA2011 spośród obecnie dostępnych rozwiązań można uzasadnić na wiele sposobów: wydajność, możliwości rozbudowy, platforma wręcz stworzona dla systemów z wieloma kartami graficznymi. Z tym nie sposób polemizować: wkładając sześciordzeniowca do płyty X79, mamy pewność, że w każdym zastosowaniu, czy to w grach, czy w programach użytkowych, osiągniemy najwyższą możliwą wydajność. Celowo piszemy o sześciu rdzeniach, bo naszym zdaniem kupowanie Core i7-3820 (czyli jedynego czterordzeniowego przedstawiciela wśród procesorów X79) nieco mija się z celem – w takim przypadku lepiej już pomyśleć nad Z77 (zachęcamy do przejrzenia naszego testu procesorów).
Wracając do plusów platformy... Dla nas, „entuzjastów”, oprócz wyżej wymienionych istnieje jeszcze jeden. I o ile nie jest to aspekt typowo użytkowy, to niektórych na pewno przekona: swoboda podkręcania większa, niż zapewnia LGA1155. W ostatnim poradniku dotyczącym darmowego zwiększania wydajności procesorów związanych ściśle z układem logiki Z77 przedstawiliśmy tę sytuację i w dużym skrócie instrukcja brzmi: ustaw profil pamięci, podnieś napięcie i mnożnik procesora i zapomnij o sprawie. Naszym zdaniem frajdy jest z tego mało i aż łezka się w oku kręci chociażby na myśl o czasach świetności P55/X58, kiedy to człowiek faktycznie musiał chwilę pomyśleć, policzyć, pokombinować, jakie ustawienia będą najlepsze.
Wraz z LGA2011 Intel wprowadził jedno urozmaicenie w podkręcaniu: mnożniki zegara bazowego. Na platformie X79 100-megahercowy zegar bazowy możemy ustawić tak, aby jego częstotliwość wynosiła 125 MHz, 166 MHz, a także 250 MHz. BCLK wpływa na taktowanie procesora i pamięci, więc Intel tym samym daje trochę większe pole manewru niż posiadaczom Z77.
Przykładowe zastosowanie? Wyciskanie ostatnich soków z procesora, bo na pewno są tacy, którzy daliby się pokroić za kilka dodatkowych punktów w 3DMarku ;) Mnożnik zegara bazowego ×1,25 (czyli finalnie mamy 125 MHz) pozwala na przykład uzyskać wartość pośrednią pomiędzy mnożnikiem 47 a 48. Tym samym, o ile dany procesor pracuje stabilnie z prędkością 4700 MHz, ale już przy 4800 MHz sprawia problemy, to zawsze można spróbować kombinacji: mnożnik 38 i zegar bazowy 125 MHz. Ostatecznie da to 4750 MHz, czyli wartość pośrednią. To samo tyczy się pamięci operacyjnej. Zazwyczaj, aby podkręcić moduły 1600-megahercowe, trzeba przeskakiwać od razu na 1866 MHz. Wciąż niewiele produktów to potrafi. Ustawiając zegar bazowy na 125 MHz, można na przykład zwiększyć taktowanie RAM-u do 1666 MHz.
Do podkręcania przystąpiliśmy, mając pod ręką płytę główną, która dla wielu może być swego rodzaju nowością: GIGABYTE GA-X79S-UP5-WIFI. Nazwa będzie dla tych mniej obeznanych myląca, bo jak się okazuje po dokładnym przyjrzeniu się danym technicznym, na laminacie umieszczono nie układ X79, a raczej C606. Chipset o tym „wymyślnym” numerze to nic innego jak serwerowa wersja X79, która oprócz tego, że ma możliwości swojego starszego brata, wprowadza parę rzeczy ekstra. Niejako „w gratisie” dostajemy osiem portów SAS, które pozwalają, oczywiście, podłączyć osiem dodatkowych nośników na dane, i między innymi techniki o nazwach vPro oraz AMT, które to umożliwiają zdalne monitorowanie systemu komputerowego oraz zarządzanie nim. W końcu mamy do czynienia z serwerowym układem logiki, prawda? ;) Ta konstrukcja nie jest stylizowana na rasową płytę główną do podkręcania i nietrudno zauważyć między innymi brak punktów pomiarowych napięcia na laminacie. Biorąc jednak pod uwagę to, ile osób w ogóle by z nich skorzystało, znacznie lepszym dodatkiem jest karta rozszerzeń z Bluetooth 4.0 i Wi-Fi, która to przyda się każdemu. Jeśli chodzi o podkręcanie, to pod względem funkcjonalności UEFI jest to konstrukcja bliźniacza do GA-Z77X-UP7, która posłużyła nam za podstawę do przyspieszania procesorów LGA1155. Bioso- i uefifoby, jak zwykle w przypadku płyt firmy GIGABYTE, mogą się posłużyć oprogramowaniem EasyTune, które pozwala na zmianę ustawień płyty głównej już w systemie Windows, to zaś uczyni proces podkręcania bardziej przejrzystym dla kogoś, kto wzbrania się przed UEFI. Nie zapominajmy również, że kolejne zmiany są aplikowane „w locie”, a więc obejdzie się bez ponownego uruchamiania komputera.
Jak więc podkręcić procesor LGA2011, mając już odpowiedni sprzęt? Zapraszamy do poradnika, w którym omówimy, jak sześciordzeniowy układ uczynić jeszcze szybszym.
Wcześniej jednak zachęcamy do tego, aby przeczytać kilka stron z naszego poprzedniego poradnika, czyli Przygotowanie do podkręcania – część 1., a także dwie następne.
Przygotowanie do podkręcania – potrzebne programy
- Przygotowanie do podkręcania – część 1.
- Przygotowanie do podkręcania – część 2.
- Przygotowanie do podkręcania – część 3.
Tam się dowiecie, jakie programy pomocne w podkręcaniu należy mieć w komputerze, na co zwracać uwagę, jak zrobić wstępne testy, a także poznacie przynajmniej początkowe ustawienia pamięci, tak aby można było je wyeliminować jako przyczynę niestabilności.
LGA2011 – podkręcamy sześć rdzeni
W poradniku podkręcania LGA2011 zajmiemy się przedstawicielem najliczniejszej grupy procesorów przeznaczonych na tę platformę – w pełni odblokowanych, sześciordzeniowych. „Najliczniejsza” to i tak duże słowo na określenie całej platformy, na którą składają się obecnie cztery jednostki centralne:
- Core i7-3820 (3,6 GHz + Turbo, cztery rdzenie, częściowo odblokowany), kosztuje ok. 1150 zł,
- Core i7-3930K (3,2 GHz + Turbo, sześć rdzeni, całkowicie odblokowany), kosztuje ok. 2220 zł,
- Core i7-3960X (3,3 GHz + Turbo, sześć rdzeni, całkowicie odblokowany), kosztuje ok. 3850 zł,
- Core i7-3970X (3,4 GHz + Turbo, sześć rdzeni, całkowicie odblokowany), kosztuje ok. 4000 zł.
Kupowanie pierwszego z nich bez zamiaru rychłej wymiany na sześciordzeniowca nie ma, naszym zdaniem, sensu i niewiele jest osób, które tak robią. Dlatego pominęliśmy go w poradniku – jego udział w rynku powinien być marginalny, gdyż istnieje alternatywna opcja w postaci platformy Z77, o znacznie tańszych płytach głównych. Co innego pozostałe procesory, które nie mają obecnie rywali. i7-3930K, i7-3960X oraz i7-3970X pod względem technicznym różnią się między sobą kosmetycznie, ale na pewno nie można tego powiedzieć o ich cenach. Jeśli wybór padł już na LGA2011, to układ Core i7-3930K deklasuje konkurencję pod względem stosunku ceny do wydajności. Z tego względu polecamy właśnie ten model, co znalazło odzwierciedlenie w naszym wielkim teście procesorów. Wprawdzie użyliśmy najdroższego procesora w ofercie Intela, ale sposób zwiększania w UEFI płyty głównej wydajności tańszych modeli nie różni się w tym przypadku niczym.
Podkręcamy... Core i7-3970X (lub Core i7-3930K, Core i7-3960X), część 1.
Na początku...
...powstrzymujemy się od szarży na UEFI płyty głównej i szaleńczej zmiany ustawień. Tradycyjnie przed właściwym podkręcaniem dobrze jest znać możliwości swojego układu chłodzenia. My już wiemy, że nie macie tych „boksowych”, bo takie zwyczajnie nie są dołączane do procesorów LGA2011 ;) Kupując platformę X79, od razu trzeba zaopatrzyć się we własny schładzacz i ma to sens, bo ze względu na rozmiary i liczbę tranzystorów te procesory dość mocno się grzeją. Lepiej się upewnić, że wszystkie ustawienia są zresetowane, wchodząc do UEFI płyty klawiszem Delete, a następnie wciskając F7 i potwierdzając przywrócenie fabrycznych parametrów. Zwracamy uwagę na kolejność rozruchu dysków twardych lub nośników SSD: jeśli wcześniej coś było poustawiane, to teraz trzeba to zrobić raz jeszcze.
Po przywróceniu ustawień domyślnych wchodzimy do Windows, gdzie już czeka na nas niezawodny zestaw programów: CPU-Z, RealTemp oraz LinX. W przypadku pierwszego oraz ostatniego nic się nie zmienia względem naszego poradnika podkręcania Z77. Co innego RealTemp. Standardowa wersja tego narzędzia monitoruje temperaturę czterech rdzeni, a my będziemy podkręcać układ sześciordzeniowy. Nie możemy sobie tak po prostu odpuścić monitorowania dodatkowych dwóch rdzeni, zwłaszcza wiedząc to, o czym powiemy za moment. Twórcy programu na szczęście pomyśleli o wszystkim: wersja z sześcioma wskaźnikami temperatury po prostu uruchamiana jest innym skrótem. Ten właściwy dla posiadaczy platformy LGA2011 nazywa się RealTempGT.
Uruchamiamy więc wszystkie trzy wcześniej wymienione programy, przydzielamy LinX-owi przynajmniej 8 GB pamięci (a najlepiej wcisnąć przycisk ALL) i włączamy test, który powinien potrwać przynajmniej 10–15 minut. Pozwoli to ocenić wskazania temperatury, a na tym polu trzeba się postarać znacznie bardziej niż w przypadku LGA1155. Dlaczego? Po pierwsze, tym razem mamy do czynienia nie z czterema, a z sześcioma rdzeniami. Po drugie, w procesorach Sandy Bridge-E realnie jest osiem rdzeni – dwa z nich zostały jednak zablokowane przez Intela i nie da się ich zmusić w żaden sposób do działania. Po trzecie, graniczna temperatura układu została ustawiona na „zaledwie” 90 stopni Celsjusza. Jest to próg niższy o 15 stopni względem modeli LGA1155. Niższy próg temperatury granicznej, większy układ do schłodzenia – to wróży tylko tyle, że wiele schładzaczy polegnie już po niewielkim przyspieszeniu.
Minęło więcej niż 10 minut testu LinX-em? Sprawdzamy więc maksymalne wskazania temperatury, jaką osiągnęły rdzenie.
Nasz układ chłodzenia, Corsair H100, poradził sobie i w fabrycznych ustawieniach temperatura rdzeni procesora nie przekroczyła 65 stopni Celsjusza. Mamy nieco zapasu, ale niewiele... raptem 27–28 stopni dzieli nas od wartości granicznej, przy której płyta główna spowolni taktowanie procesora. Tak czy inaczej, zaczynamy właściwe podkręcanie!
Ponowne uruchomienie komputera i szybkie rozeznanie w UEFI GIGABYTE'a GA-X79S przekonuje, że rozkład poszczególnych opcji jest prawie identyczny z tym, jaki można spotkać w modelu LGA1155, czyli GA-Z77X-UP7.
Na początku wchodzimy więc w zakładkę M.I.T., tam zaś udajemy się do zestawu opcji o nazwie Advanced Frequency Settings.
Tutaj ustawiamy pamięć w sposób odpowiedni do użytych modułów. W zależności od tego, czy są wyposażone w profil XMP czy nie, należy pokierować się odpowiednimi wskazówkami z piątej strony naszego poradnika związanego z platformą LGA1155/Z77.
W płycie GIGABYTE'a wprowadziliśmy następujące parametry (zakładka M.I.T. / Advanced Memory Settings):
1. Najpierw częstotliwości taktowania:
2. Później opóźnienia:
Jeśli pamięć już została ustawiona, to ten komponent nie powinien wprowadzać niepotrzebnego zamętu do testów za sprawą niestabilności. Poprawne dostrojenie RAM-u (lub po prostu wczytanie gotowego profilu XMP) gwarantuje poprawne działanie modułów, a więc winę za ewentualne niepowodzenia w testach stabilności będzie można od tej pory zrzucać na procesor, a raczej dotyczące go bezpośrednio ustawienia.
Nie ma zresztą na co czekać, bo właśnie teraz przyszła pora na podgonienie procesora. Aby przetaktować sześciordzeniowca Intela, udajemy się ponownie do zakładki M.I.T. w lewym górnym rogu ekranu, a następnie od razu przechodzimy do Advanced Frequency Settings.
W tym miejscu widać różnice względem LGA1155. Jak pisaliśmy, procesory LGA2011 zapewniają możliwość zmiany mnożnika zegara bazowego. W przypadku w pełni odblokowanego procesora, jakim jest każdy sześciordzeniowy Core i7 do chipsetu X79, będzie to opcja przydatna do osiągnięcia pośrednich częstotliwości taktowania rdzeni i pamięci operacyjnej.
My postanowiliśmy ustawić ten parametr ręcznie na 100 MHz, ponieważ nie mamy zamiaru bić się o każdy megaherc.
Następne, co musimy zrobić, to ustalenie mnożnika, przy którym procesor ma działać. Przestrzegamy jednak przed zbyt nonszalanckim podejściem do tej kwestii, ponieważ zabawa prawdopodobnie szybko skończy się niebieskim ekranem śmierci ;) Uważamy, że zadowalającym dla większości taktowaniem będzie 4,5 GHz – to chyba najczęściej spotykane ustawienie w procesorach Sandy Bridge/Ivy Bridge. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby w ten sam sposób potraktować układ Sandy Bridge-E. W dalszym ciągu jesteśmy w zakładce M.I.T. / Advanced Frequency Settings. Widnieje tutaj wiersz z wymownym napisem CPU Clock Ratio. Tę wartość można ustawić, wciskając klawisze + i – na klawiaturze numerycznej lub po prostu wpisując ją bezpośrednio.
My od razu zdecydowaliśmy się na 4,5 GHz i takie właśnie ustawienie proponujemy na początek. Ci bardziej wytrwali mogą długimi godzinami zdobywać dalsze kilkaset megaherców – należy tylko zapewnić procesorowi odpowiednie chłodzenie ;)
Oto ekran po ustawieniu mnożnika:
Podkręcamy... Core i7-3970X (lub Core i7-3930K, Core i7-3960X), część 2.
To nie załatwia jednak sprawy do końca, bo należy ustawić jeszcze co najmniej dwa parametry związane z sekcją zasilania procesora. Aby dostać się do tych opcji, musimy cofnąć się o dwa kroki, do zakładki M.I.T., i wybrać na liście pozycję opisaną jako Advanced Voltage Settings, a następnie 3D Power Control. W tym miejscu początkującym podkręcaczom w zasadzie wystarczy, jeśli zapoznają się z pierwszym oraz trzecim parametrem: PWM Phase Control ustawiamy na High Perf, a Vcore Loadline Calibration – na High.
Dopiero teraz finalnie określimy napięcie procesora. Miejsce, w którym to zrobimy, kryje się pod nazwą Advanced Voltage Settings, a drugim krokiem jest CPU Core Voltage Control.
Tutaj możemy spokojnie ustawić 1,4 V (pamiętajmy, że trzeba zasilić sześć rdzeni), a potem zapisać konfigurację, wchodząc do systemu Windows.
Już w Windows uruchamiamy zestaw diagnostyczny złożony z trzech narzędzi i test w programie LinX, pamiętając, aby wykorzystanie pamięci określone w programie było równe przynajmniej połowie zainstalowanego w PC RAM-u (a najlepiej, jeśli LinX będzie miał całą dla siebie).
Teraz pozostaje włączyć test stabilności i czekać.
Nasz Core i7-3970X przez 10-minutową sesję LinX-a przeszedł bez zająknięcia, ale tak krótkie próby polecamy wyłącznie tym, którzy w ogóle nie wiedzą, jaki są ograniczenia danego procesora. Dopiero po osiągnięciu tego limitu lub zadowalających częstotliwości taktowania dopieszczamy wszystko i testujemy przez 1–2 godziny. Jeśli procesor przeszedł sprawdzian – jest stabilnie podkręcony!
Podkręcamy... Core i7-3970X (lub Core i7-3930K, Core i7-3960X), część 3.
Przy podanych przez nas na poprzednich stronach parametrach częstotliwości taktowania oraz napięcie procesora nie będą spadały podczas spoczynku. Oznacza to, że przy wyświetlaniu pulpitu podczas bezczynności zegar taktujący wciąż będzie działać z prędkością 4500 MHz, a napięcie zasilania będzie wynosić nieco więcej niż 1,4 V. Aby tak się nie działo, trzeba zmienić kilka ustawień związanych z zasilaniem procesora oraz mechanizmem oszczędzania energii.
Wtedy pod obciążeniem nadal będzie tak:
...czyli 4500 MHz przy 1,416 V.
Ale w trakcie spoczynku czeka nas taki oto miły widok:
Tak, tylko 1200 MHz i napięcie zasilania poniżej 1 V.
Co zrobić, aby uzyskać takie wyniki? Należy raz jeszcze udać się do UEFI, a dokładniej: do zakładki M.I.T. / Advanced Frequency Settings / Advanced CPU Core Features. Tutaj nie pozostaje nam nic innego jak zmodyfikować praktycznie wszystkie ustawienia tak, aby wyglądały następująco:
Włączyliśmy funkcje oszczędzania energii, jednocześnie ustawiając maksymalne limity zasilania procesora tak, aby płyta główna w żadnym stopniu nie wpływała na częstotliwości taktowania podczas obciążenia. Został już tylko stosunkowo prosty zabieg polegający na określeniu napięcia zasilającego.
Aby to zrobić, należy otworzyć w UEFI zakładkę M.I.T. / Advanced Voltage Settings / CPU Core Voltage Control. Tutaj na pierwszej pozycji (CPU Vcore) zamiast konkretnej wartości wybieramy Normal. Tym samym aktywujemy poniżej wiersz o nazwie Dynamic Vcore(DVID). W nim ustalamy wartość napięcia, które z grubsza zostanie dodane podczas obciążenia do nominalnego napięcia zasilania procesora. Płyta główna firmy GIGABYTE'a informuje nas, że standardowym napięciem dla Core i7-3970X jest 1,210 V. Wiedząc to oraz wnioskując z wcześniejszych testów, że do stabilności temu procesorowi po podkręceniu potrzebne jest nieco ponad 1,4 V, można łatwo dojść do wniosku, że w polu Dynamic Vcore(DVID) należy wprowadzić ~+0,200 V i wszystko będzie działało bez zarzutu. Oczywiście, ale pod warunkiem, że przy okazji dopilnujemy parametry kalibracji linii, którą konfigurowaliśmy nieco wcześniej. Okazuje się, że Vcore Loadline Calibration przy ustawieniu High w parze z Dynamic Vcore(DVID) określonym na +0,100 V daje nam realnie +0,200 V pod obciążeniem! W związku z tym właśnie takie parametry przyjęliśmy.
Apelujemy więc o rozsądne dobieranie parametru Dynamic Vcore(DVID), a także zastosowanie metody prób i błędów, ponieważ naprawdę niewiele potrzeba, aby podać swojemu procesorowi napięcie zasilania wynoszące ponad 1,6 V. W krótkim czasie nic nie powinno się stać, ale na dłuższą metę doprowadzi to do degradacji krzemu, co objawi się niestabilnością przy wcześniej stabilnych ustawieniach.
Życzymy Wam wysokich wyników podkręcania i... niech sześć rdzeni będzie z Wami! :)
Podsumujmy
X79 to specyficzna platforma, bo nie warto kupować do niej Core i7-3820 (czyli układu czterordzeniowego, częściowo zablokowanego), o ile w niedługim czasie w planach nie ma przesiadki na pełnoprawny Sandy Bridge-E (sześć w pełni odblokowanych rdzeni).
Ewentualnie można zdecydować się na ten najsłabszy obecnie procesor typu LGA2011 i przeczekać pierwsze dwa kwartały tego roku, aby w trzecim kupić Ivy Bridge-E. Na dobrą sprawę o tych układach wiadomo jeszcze niewiele, ale na pewno nie będą miały mniej niż sześć rdzeni. Powoli pojawiają się przecieki od „kolegów ze Wschodu”: jeszcze w tamtym roku zaprezentowali zrzut ekranu z CPU-Z, na którym wyraźnie było widać 10-rdzeniowy Ivy Bridge o taktowaniu 2,8 GHz. Obok tego nie można przejść obojętnie, a chętni na przynajmniej sześć bardzo mocnych rdzeni obecnie nie mają innego wyboru niż X79. Zapowiadana na czerwiec tego roku architektura Haswell nie przyniesie (wraz z chipsetem Z87) procesorów o liczbie rdzeni większej niż cztery, a tym samym posiadacze X79 przez dalszych kilkanaście miesięcy będą mieli najwydajniejszą platformę na rynku. A jeśli jeszcze przyspieszą ją na podstawie naszego poradnika... ;)
A podkręca się ją prosto, analogicznie jak Z77, z tym że pojawia się kilka dodatkowych możliwości konfiguracji, związanych bezpośrednio z dostępnymi mnożnikami BLCK (×1,25, ×1,67, ×2,50). I zapaleńcy będą się nimi posługiwać, ale w większości przypadków (szczególnie kiedy przyspieszenie sięga 4,5 GHz) nie jest to konieczne. Zabierając się za podkręcanie sześciordzeniowych Core i7, nie należy zapominać o dobraniu wydajnego układu chłodzenia, zresztą i tak trzeba jakiś dokupić na własną rękę. Core i7 serii 39xx nie dość, że wydzielają więcej ciepła niż ich bracia z platformy LGA1155, to jeszcze wymagają, aby uważniej pilnować ich temperatury. Częstotliwości taktowania spadają (lub platforma się wyłącza – w zależności od ustawień) już wtedy, gdy temperatura któregokolwiek z sześciu rdzeni przekroczy 90 stopni Celsjusza!
Na koniec informacja dla zwolenników AMD: nie zapominamy o Was :) Już wkrótce na naszych łamach pojawią się poradniki podkręcania platform tej firmy. Pokażemy Wam, jak przyspieszać procesory do podstawki AM3+, ale nie zapomnimy też o posiadaczach APU do gniazda FM2!
Sprzęt do testów dostarczył: