HTC One X to był przyzwoity i dobrze wykonany smartfon, za którym stała też imponująca specyfikacja, ale to One S był tym, który bardziej przypadł nam do gustu za sprawą wyglądu i wykonania, przez co się zastanawialiśmy, czy dałoby się je ze sobą połączyć. Najwyraźniej było to możliwe i efekt jest imponujący.

HTC One ma wymiary zbliżone do One X (jest nawet odrobinę mniejszy), ale zamiast poliwęglanowego tworzywa sztucznego w jego budowie wykorzystano wytrzymały stop aluminium, tak jak w One S. A nawet lepiej niż w One S, bo o ile w „esce” trzeba było wstawić spore plastikowe elementy, o tyle tutaj nie ma po nich ani śladu i jedyne niemetalowe powierzchnie z tyłu to obiektyw aparatu i dwa jaśniejsze paski u góry i dołu, które zostały „wtłoczone” w pancerny szkielet i tworzą z nim nierozerwalną całość. Efekt jest re-we-la-cyj-ny. Na rynku nie brakuje porządnych i solidnych smartfonów, takich jak BlackBerry Z10, Nokia Lumia 920, Sony Xperia Z czy HTC One X, ale przy HTC One wyglądają one jak sprzęt z niższej ligi. Metal ma w sobie coś, czego brakuje nawet najlepszemu gatunkowi tworzywa sztucznego. A gdy jest on jeszcze tak świetnie wyrzeźbiony i wykończony, jak tutaj... Jego powierzchnia jest matowa, dzięki czemu nie brudzi się tak szybko. Jest też wytrzymała, więc nie powinna się rysować tak łatwo jak iPhone 5. Zaokrąglony kształt tyłu i smukła sylwetka powodują, że sprzęt leży w dłoni wygodnie i całość może przekonać do siebie nawet niektórych zatwardziałych miłośników małych słuchawek. Oczywiście, jest to rzecz gustu, ale my nie widzieliśmy lepiej wykonanego, trwalszego i bardziej eleganckiego smartfona niż HTC One i po dłuższym użytkowaniu inne telefony, które wcześniej wydawały się emocjonujące i solidne, teraz wydają się nudne i nijakie.