Wstęp

Ostatni test płyt głównych z podstawką LGA1150 opartych na układzie Z87 skłonił nas do pewnych przemyśleń: skoro niemal wszystkie płyty pozwalają podkręcić do maksimum możliwości procesory Intel Haswell, to czym się różnią z punktu widzenia typowego użytkownika? Oczywiście, można odpowiedzieć: wyposażeniem. Jednak dziś standardem jest sześć portów Serial-ATA, kilkanaście USB, dobrej klasy układ dźwiękowy i przynajmniej jedna karta sieciowa. Zdecydowana większość nie potrzebuje do szczęścia nic więcej, no może karty Wi-Fi, którą jak się okazuje, większość modeli ma. Dodatkowe kontrolery SATA i USB raczej są już zbędne. Czy zatem wybór sprowadza się do marki i wyglądu pudełka? Na szczęście nie. Poszczególne konstrukcje często dzieli przepaść, jeśli chodzi o dodatkowe możliwości czy ułatwienia. Część z nich jest przeznaczona dla mniej zaawansowanych użytkowników, a część dla początkujących. Postanowiłem przyjrzeć się ofertom poszczególnych producentów i sprawdzić, które rozwiązania są przydatne, które być może ktoś wykorzysta w przyszłości, a które są całkowicie zbędne.

Jak już wspominaliśmy – i co wśród zaawansowanych użytkowników jest powszechnie wiadome – w warunkach domowych zdecydowana większość płyt głównych Z87 wyciśnie z procesora Intel Haswell wszystko, co się da. Zresztą jego możliwości się skończą, kiedy taktowanie zacznie spowalniać po tym, jak temperatura w procesorze przekroczy 100 stopni Celsjusza. I nie pomoże tu płyta za kilka tysięcy złotych. Właśnie dlatego warto się zastanowić nad tym, czego się oczekuje od płyty głównej i czy nie lepiej zwrócić uwagę na dodatki. I tak rozpoczyna się wielka analiza tego, co który producent oferuje w swoich konstrukcjach. Co takiego jest w modelach Asusa, ASRocka, Gigabyte'a, MSI czy Intela, że warto je wybrać do Haswella? Zaczynamy od największego...