Leap Motion zdaniem producenta zapewnia bardzo dużą czułość, większą niż podobny produkt Microsoftu, Kinect. Pozwala użyć w gestach wszystkich 10 palców. Do współpracy z Leap Motion (którego współwłaścicielem jest Intel Capital, inwestycyjne ramie firmy z Santa Clara) zgłosiła się między innymi firma HP i dzięki temu nowy sensor będzie dostępny w co najmniej 10 urządzeniach tej firmy. Przetestowaliśmy ten sprzęt właśnie w jednym z takich laptopów: HP Envy 17 Leap Motion TS. Sam pomysł sterowania sprzętem nie za pomocą tradycyjnych kontrolerów, a ruchem ręki, jest bardzo ciekawy. Świadczy o tym również rosnące zainteresowanie różnych firm tym tematem oraz coraz to nowsze gry, które obsługują choćby właśnie Kinecta.
Chwilowo Leap Motion nie jest w pełni kompatybilny z systemem operacyjnym jako takim, więc jego możliwości pozwala wykorzystać jedynie oprogramowanie napisane pod kątem tego kontrolera. Dzięki jednemu z takich narzędzi można obsługiwać część zewnętrznych programów. Szkoda tylko, że kalibrowanie sprzętu nie należy do najprostszych.
Dzięki tej technice można przykładowo (po uprzednim ustawieniu wszystkiego w odpowiednim programie) wstrzymać lub wznowić odtwarzanie filmu lub muzyki. Jednak możliwości sterowania przeglądarkami internetowymi powinny być większe; przełączanie się między otwartymi kartami, otwieranie nowych i zamykanie innych to trochę za mało.
A gry? Leap Motion jest obsługiwany przez zaledwie kilka, z czego wszystkie zostały napisane pod kątem tego kontrolera. Na razie nie da się zagrać z jego użyciem na przykład w jakąś ścigałkę.
Obsługa, ergonomia
Sama obsługa wydaje się bardzo prosta. Wystarczy rozłożyć dłonie nad listwą Leap Motion, w której umieszczone są diody wychwytujące ich pozycję. Następnie nad aktywną strefą wykonujemy gesty. Sensor naprawdę jest bardzo czuły i wykrywa nawet minimalne ruchy. Użytkownik musi się nauczyć, jak bardzo wychylać ręce i ustawiać palce, co już nie jest takie proste. Zauważyliśmy też pewną wadę rozwiązania zastosowanego w laptopie HP: sensor jest na stałe wmontowany w obudowę, bez najmniejszej możliwości przechylenia listwy. Umieszczony został po prawej stronie płytki dotykowej zaraz pod klawiaturą. Jest to niefortunne miejsce, ponieważ gesty trzeba wykonywać bardzo blisko zarówno klawiatury, płytki, jak i dotykowego ekranu. Z punktu widzenia ergonomii jest to problem także dlatego, że obszar, nad którym wykonujemy gesty, nie jest symetrycznie rozłożony po obu stronach osi ekranu. Dostajemy zatem czuły sensor, ale musimy się zadowolić wykrywaniem obiektów z małej odległości. Nie można oddalić się od laptopa i dalej obsługiwać go gestami. Takiego problemu nie ma kontroler Leap Motion kupiony oddzielnie, który podłącza się do portu USB.
Czy Leap Motion ma przed sobą przyszłość?
Odpowiedź na to pytanie brzmi: tak, i to nie tylko jako gadżet, którym jest teraz. Warunek: system operacyjny musi umieć w pełni wykorzystać jego możliwości, a sam układ zamontowany w laptopie musi umożliwiać zmianą kąta nachylenia lub dać się odłączyć od obudowy. Potencjał jest ogromny. Niewielkie rozmiary pozwoliły montować Leap Motion w laptopach. Dostępne dziś narzędzia pozwalające sterować programami pozbawionymi bezpośredniej obsługi tej techniki można rozwinąć, dodać do nich wiele ciekawych rozwiązań ułatwiających codzienne użytkowanie. Samej klawiatury to nie zastąpi, ale pomyślcie choćby o przeglądaniu zdjęć, powiększaniu kadrów lub sprawdzaniu porannej poczty bez stresu, że dłoń akurat robi śniadanie i nie jest wystarczająco czysta. Można byłoby też pograć w proste gry, które dałoby się odpowiednio skalibrować, np. CutTheRope. To już wystarczy, żeby sprzęt wzbudził zainteresowanie.
Chwilowo jednak, ponieważ nadal jest to tylko dodatek, po krótkim czasie wracamy ręką do klawiatury, która jest raptem kilkanaście centymetrów poniżej dłoni. A co najważniejsze, nie pozwala im spocząć, tak aby ramiona się nie nadwyrężały. Na razie to fajny gadżet i niewiele więcej. Warto też dodać, że na początku również Kinectowi nie wróżono wielkiego powodzenia. Teraz użytkownicy konsol coraz bardziej się przyzwyczajają do sterowania gestami. Czasem też tworzą własne narzędzia, które pozwalają połączyć ten kontroler z pecetem.
Konkurencja także nie próżnuje. Kontrolery stworzone wyłącznie z myślą o rozrywce, czyli Kinect i Move, są w swojej dziedzinie daleko z przodu. Leap działa z mniejszej odległości i żeby stał się ich bezpośrednim rywalem, inżynierowie muszą trochę popracować, jak również musi się pojawić dużo oprogramowania obsługującego tę technikę, w tym gier. Natomiast jeśli chodzi o codzienne użytkowanie komputera, rywalizację z Leap Motion prawdopodobnie zaostrzy nieco inny pomysł, opaska MYO. Mamy nadzieję, że jej wynikiem będzie bardzo ciekawy postęp techniczny. Czekamy więc z niecierpliwością na sprzęt, który zatrzęsie ugruntowanym światem kontrolerów.
Sprzęt do testów dostarczyła firma: