HTC One (M8) – test

Pierwszym podejściem HTC do koncepcji One były modele: One X, One S i One V, które do sprzedaży trafiły w 2012 roku. Ale w praktyce dopiero wprowadzony rok później HTC One pokazał, w którą faktycznie stronę firma chce iść ze swoimi czołowymi modelami, i najnowszy członek tej rodziny nawet nie próbuje ukrywać swojego podobieństwa do poprzednika i jest silnie zakorzeniony w jego „ideologii”. No i najwyraźniej ktoś w końcu zrozumiał, że jeden One ma trochę więcej sensu niż trzy ;)

Tak, nowy HTC One (M8) od razu kojarzy się z poprzednikiem i jest do niego bardzo podobny, ale niektóre detale zostały zmienione na tyle mocno, że nie da się tych telefonów pomylić. Co prawda niektórym mogły się bardziej podobać kanciaste kształty i mniejsze wymiary modelu ubiegłorocznego niż krągłości i zwiększony rozmiar nowego, ale naprawdę radzimy wstrzymać się z oceną tego smartfona do momentu, aż uda się go zobaczyć na żywo i wziąć go we własne ręce. Wtedy większość zastrzeżeń wynikłych z analizy zdjęć i tabelek pryska jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nowa obudowa leży w dłoni wprost fantastycznie. Początkowo można to przeoczyć, ale kształt krawędzi, promień zaokrąglenia obudowy, masa i szczotkowane wykończenie (bardzo przyjemne w dotyku, a przy tym mniej śliskie, niżby się wydawało) wskazują, że ktoś musiał się ostro nakombinować, bo rezultat jest nie tylko solidny i piękny, ale też niesamowicie przyjemny w użytkowaniu. Uwierzcie: są na rynku mniejsze 5-calowce, które ważą tyle co garść piór, mają grubość płyty kompaktowej i ramki o szerokości zapałki (a przynajmniej niewiele im do tego brakuje), lecz żaden z nich nie zrobił na nas jakością wykonania i tym, jak leży w ręce, tak dobrego wrażenia jak HTC One. To naprawdę „miłość od pierwszego dotknięcia”. Nadal jesteście sceptyczni? Po prostu sprawdźcie to sami.