OnePlus One – co to w ogóle jest?

OnePlus One to smartfon, który może się wydawać zbyt piękny, aby mógł być prawdziwy. Ma najnowszy procesor taktowany z częstotliwością 2,5 GHz, 5,5-calowy ekran o rozdzielczości Full HD, 13-megapikselowy aparat, pojemny akumulator, 3 GB pamięci operacyjnej i oprogramowanie znane jako CyanogenMod, które wyszło spod ręki grupy od lat tworzącej zmodyfikowane wersje tego systemu i cenionej przez zagorzałych zwolenników Androida. A wszystkie te bajty, herce i piksele miały zostać zamknięte w trwałej, smukłej i niebrzydkiej obudowie, wykonanej z tworzywa sztucznego wysokiej jakości. Za takie rzeczy znane marki każą sobie płacić nawet 3 tys. zł, a europejska cena OnePlus One została ustalona na 269 euro (model 16-gigabajtowy) lub 299 euro (model 64-gigabajtowy). Szaleństwo!

To szaleństwo wystarczyło, aby w sieci zawrzało i by zrobiło się sporo szumu wokół firmy, o której wcześniej nikt nie słyszał. Po jakimś czasie okazało się, że jej głównym inwestorem jest chińska marka OPPO, znana z tworzenia sprzętu o dobrym stosunku jakości do ceny, co rozproszyło początkowe obawy. Jednak szybko pojawiły się pewne problemy. Pierwszym z nich jest bardzo specyficzny model sprzedaży tych telefonów. Aby móc kupić OnePlus One, najpierw trzeba dostać zaproszenie. Jak? Biorąc udział w różnych konkursach i losowaniach organizowanych przez producenta albo otrzymując je od kogoś, komu udało się kupić ten sprzęt, bo do każdego egzemplarza dołączane są kolejne zaproszenia, do rozdania znajomym. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Kiedy już pierwsi szczęśliwcy zostali wybrani, początkowe dostawy były z różnych powodów kilka razy opóźniane, przez co ludzie znowu zaczęli się zastanawiać, czy „1 + 1” to nie jest gadżet widmo, z natury skazany na porażkę. Na szczęście kryzys został zażegnany i teraz wszystko idzie trochę sprawniej, choć sprzęt nadal nie jest dostępny dla wszystkich: wyjąwszy Chiny model dystrybucji wciąż jest oparty na znienawidzonych przez wielu zaproszeniach.