USB 3.1
USB 3.1 to po prostu zaktualizowany standard USB 3.0, wykorzystujący szybsze sygnałowanie i inne kodowanie, żeby przesłać więcej danych w tym samym czasie przez to samo łącze. USB 3.1 używa sygnałowania 10 Gb/s – dwa razy szybszego niż USB 3.0. Oprócz tego dane są kodowane z mniejszym narzutem: zamiast przetwarzania 8 bitów danych na 10 bitów kodu przetwarza się 128 bitów na 130 bitów. Te zmiany pozwalają osiągnąć prędkość transferu do 900 MB/s, podczas gdy USB 3.0 pozwala na mniej niż 400 MB/s.
Różni się tylko sygnałowanie, wtyczki i gniazda są te same co w USB 3.0. Porty udostępniające większą prędkość transferu są oznaczone charakterystycznym kolorem, morskim (ang. teal):
USB typu C
USB typu C to nowy rodzaj wtyków i złączy. Wraz z postępującą miniaturyzacją sprzętu elektronicznego niezmienione od lat wtyczki USB coraz bardziej ograniczają innowacyjność w konstruowaniu urządzeń. Producenci skarżą się nie tylko na grubość złącza USB, ale również na to, ile miejsca zajmuje ono w środku urządzenia. Nowa wtyczka jest cieńsza, węższa, krótsza i symetryczna – daje się wetknąć w obu kierunkach. To powinno ukrócić żarty o czterowymiarowej naturze wtyczek USB.
Połączenie USB typu C ma więcej styków niż popularne USB 3.0 A. Zamiast 4 styków (USB 1.1 oraz 2.0) lub 9 (USB 3.0 oraz USB 3.1) konektor ma 24. Każdy sygnał występujący w USB 3.0 musi być podwojony, żeby wtyczka pasowała do urządzenia po obróceniu o 180 stopni. Oprócz czterech par sygnałów danych USB 3.0 są dwie pary sygnałów USB 2.0, para sygnałów służących do wykrywania orientacji wtyczki i komunikacji związanej z zasilaniem przez USB, a także para sygnałów dodatkowych, które zapewniają dodatkową funkcjonalność i mogą posłużyć w przyszłości do rozszerzenia standardu.
Kabel USB typu C ma dużą liczbę przewodów (minimum 15) i musi spełniać surowe wymagania co do jakości sygnału. Odpowiednie kable zapewne będą droższe od kabli USB 2.0. Z kolei cztery pary sygnałów różnicowych o bardzo dużej prędkości dają nie tylko wysoką przepustowość, ale też umożliwiają komunikację z wykorzystaniem protokołów innych niż USB. Na przykład zademonstrowano już kilka razy tryb DP, w którym połączenie USB typu C zastępuje DisplayPort i pozwala podłączyć monitor.
Dodatkowe połączenia we wtyczce USB typu C mogą być wykorzystywane do przesyłania analogowego sygnału audio. Dzięki temu na przykład telefon z USB C nie musi mieć nawet wyjścia słuchawkowego, a jedynie podłączoną przejściówkę z USB C na minijack.
Ani złącze USB typu C, ani kompatybilność z USB 3.1 nie gwarantują żadnej minimalnej prędkości transferu.
USB 3.1 i USB typu C na płycie ASRock Z97 Extreme6/3.1
Płyta główna ASRock Z97 Extreme6/3.1 to jedna z tych, w których producent nic nie zmienił, a którym jedynie przybył w zestawie akcesoriów osobny kontroler USB 3.1.
To podejście ma swoje wady i zalety. Karta z kontrolerem zajmuje slot PCI Express, za to można wybrać, w którym slocie się znajdzie. Choć złącze ma szerokość PCI Express ×4, karta wymaga dwóch linii PCI-E 2.0 albo jednej PCI-E 3.0.
Sercem urządzenia jest kontroler ASMedia ASM1142 – pierwszy powszechnie dostępny czip tego typu. Znajdziemy go w wielu innych płytach głównych z USB 3.1. Oba porty na karcie – typu A i typu C – zapewniają prędkość USB 3.1. Co ciekawe, karta ASRocka współpracuje także z innymi płytami głównymi (sprawdziliśmy w działaniu dwie: Z97 i X99 dwóch innych marek). Szkoda, że nie można jej kupić jako osobnego akcesorium do wcześniej kupionej płyty Okazuje się, że tę kartę można kupić jako samodzielne akcesorium – i nie trzeba nawet mieć płyty ASRock.
W systemach Windows 8, Windows 8.1 i Windows 10 kontroler USB 3.1 nie potrzebuje specjalnego sterownika – odpowiedni jest już wbudowany w system i nie wymaga nawet pobrania z usługi Windows Update.
W praktyce
Choć płyty główne z USB 3.1 łatwo już znaleźć w sklepach, ciągle nie ma sprzętu wykorzystującego ten standard i zdolnego zrobić użytek z jego dużej przepustowości. Kilku producentów zapowiedziało przenośne obudowy na dyski twarde lub nośniki SSD, z miejscem na jeden nośnik lub dwa w trybie RAID. Większość tych urządzeń została zapowiedziana na targach Computex i pojawi się w handlu w najbliższych miesiącach.
Za to już dziś można kupić coś ze złączem USB typu C: pamięć przenośną. Kingston, SanDisk i inni oferują miniaturowe pendrive'y z dwoma wtykami: z jednej strony USB A, z drugiej USB C.
Kingston DataTraveler microDuo 3C
Kingston ma w ofercie jeden pendrive z USB typu C. Składa się on niemalże wyłącznie z dwóch wtyczek: z jednej strony – USB typu A, z drugiej – typu C. Pamięć NAND jest schowana w wypełnionej połówce złącza USB A. Dostępne są wersje o pojemności 16 GB, 32 GB i 64 GB. My sprawdziliśmy w działaniu najpojemniejszą. Producent daje na swój sprzęt 5 lat gwarancji.
W ofercie Kingstona jest też miniaturowy pendrive oznaczony jako kompatybilny z USB 3.1, ale w końcu każdy pendrive USB 3.0 jest też kompatybilny z nowszym standardem.
SanDisk Dual USB Drive Type-C
SanDisk również ma w swoim katalogu jeden pendrive ze złączem USB typu C. Jest on skonstruowany podobnie do modelu Kingstona: ma dwie wtyczki z obu stron i obrotową osłonę. Jest sporo większy od Kingstona i dostępny tylko w jednym wariancie: 32-gigabajtowym. SanDisk udziela na niego 2-letniej gwarancji.
Czy to jest szybkie?
Co się stanie, kiedy podłączymy jeden z nowych modułów pamięci przenośnej ze złączem typu C do portu USB 3.1? Sprawdziliśmy to na przykładzie obu przedstawionych wcześniej pendrive'ów:
Nic ciekawego – prędkość zapisu i odczytu danych z typowego pendrive'a jest znacznie mniejsza od możliwości USB 3.0, a co dopiero USB 3.1. Szybka pamięć przenośna zapewnia ponad dwa razy większą prędkość odczytu i trzy razy większą prędkość zapisu (patrz: „Wielki test pendrive'ów USB 3.0 – 16 GB, 32 GB oraz 64 GB”). Malutkie pendrive'y z wtyczkami typu C są projektowane głównie z myślą o przenoszeniu danych pomiędzy ultracienkimi laptopami, tabletami czy smartfonami, z których część ma już porty typu C. W miniaturowej obudowie nie mieści się wielokanałowy kontroler i kilka układów flash, które są niezbędne do budowy szybkiego pendrive'a.
USB 3.1 zapewnia przede wszystkim większą przepustowość, a tego parametru nie ma jak zmierzyć, dopóki nie pojawią się w handlu odpowiednio szybkie urządzenia. Wrócimy do tego niebawem.
Co dalej z USB 3.1?
Przewidujemy, że w najbliższej przyszłości użycie USB 3.1 będzie ograniczone do dość niszowych zastosowań: dużych zewnętrznych nośników danych, kierowanych do multimedialnych profesjonalistów. Taka przepustowość po prostu nie jest potrzebna w większości przypadków. Nie tylko moduły pamięci flash są za wolne – nawet pojedyncze nośniki SSD nie potrafią w pełni wykorzystać przepustowości USB 3.1.
Zapewne już w całkiem niedalekiej przyszłości pojawią się monitory z portem USB typu C działającym w trybie DisplayPort. To jednak będzie zależało od dostępności urządzeń z takim wyjściem obrazu. Złącze mini-DisplayPort nie jest znacznie większe od USB typu C i producenci nie mają zbyt dużej motywacji do tego, żeby je wymienić na inne.