Na początku firmy sprzedające nośniki SSD dążyły do prędkości rzędu setek megabajtów na sekundę w benchmarkach, co miało niewiele wspólnego z realnym użytkowaniem sprzętu, a przy okazji wiązało się z bardzo wysoką ceną. Wysycenie złącza SATA 3 Gb/s nastąpiło bardzo szybko, tak samo jak szybko zabrakło przepustowości w złączach SATA 6 Gb/s. Ceny spadały przy tym w równomiernym, choć niezbyt szybkim tempie. Kiedy praktycznie wszystkie nośniki zderzyły się ze ścianą w postaci prędkości odczytu i zapisu sekwencyjnego na poziomie 500 MB/s, zaczęły się nieśmiałe próby wprowadzenia na rynek urządzeń ze złączem PCI Express, ale większość pary poszła w opracowywanie nowszych procesów technologicznych, co pozwoliło dalej obniżać ceny. Dzisiejszy rynek SSD to już głównie walka o to, kto zdoła stworzyć przyzwoicie szybki (mniej więcej o wydajności czołowych konstrukcji sprzed 2 lat), ale jednocześnie możliwie tani nośnik półprzewodnikowy. Przez ostatnich kilka, kilkanaście miesięcy doskonale na tym polu radzi sobie Crucial, który robi to, czego chcą użytkownicy: dostarcza szybkie i coraz tańsze urządzenia.

Po drugiej stronie rzeki ofert rozgrywa się druga konkurencja, która ma pokazać możliwości techniczne producentów: to próba stworzenia najszybszego nośnika SSD do domowych zastosowań przy wykorzystaniu nowoczesnej pamięci NAND, najlepszych kontrolerów i najefektywniejszych interfejsów. To nieliczne najwydajniejsze SSD – tutaj nie ma zbyt dużej konkurencji. Nie licząc nieśmiałych prób takich firm jak Kingston, która wprowadziła m.in. model HyperX Predator, w segmencie najwydajniejszych nośników prężnie działał ostatnio tylko Intel za sprawą SSD 750, a teraz do gry chce wejść również Samsung. Ten drugi co prawda miał już w ofercie nośniki XP941 albo choćby SM951, lecz nie były one zbyt łatwo dostępne, gdyż były przeznaczone głównie na rynek OEM. Teraz za sprawą SSD 950 Pro ma się to zmienić.